poszukiwany: kawaler

rysunek-kopia2

 

 

 

O takich sytuacjach już się nie słyszy, to już się nie zdarza. Przecież żyjemy w XXI wieku, technologia się rozwinęła, już tylko wypatrywać latających samochodów, a jednak… A jednak mentalnie nadal tkwimy w średniowieczu i często twierdzimy, że baba bez chłopa, to jak akwarium bez ryby.

 

 

Spotkanie rodzinne, nic ciekawego, poza tym, że jest okazja zjeść coś pysznego. Tyle że, zamiast dbać o dobrą atmosferę, gospodyni stwierdziła, że musi wziąć w obroty najmłodszą dorosłą. Tak, mnie.
– A ty, Martuś, masz już tam kogoś?
Co mam odpowiedzieć, po co się rozwodzić nad tematem? Nie traktuję tego jak życiowej porażki ani czegoś, czego miałabym się wstydzić, ale postawiona w ogniu pytań ciotki, przy publice składającej się z połowy mojej rodziny, poczułam się ciut niekomfortowo.
– Nie mam. – Odpowiadam więc zdawkowo, ale z uśmiechem, licząc na to, że choć trochę ociepli lodowaty ton mojego głosu.
– A to niedobrze. Ty pewnie tylko żyjesz tymi studiami, nic, tylko się uczysz i nic poza książkami nie widzisz, a ja ci powiem, że to miłość jest najważniejsza, wiesz? Rzuć ty te studia najlepiej i miłości poszukaj. Tak, bo bez tego to ani rusz. – Tu skupiła się na sobie i zaczęła rozwodzić się na tym, jaka to by ona była biedna bez tego swojego męża, co by to ona zrobiła bez tej miłości, ojoj…

 

 

Nie zmyśliłam tej sytuacji na potrzeby tekstu. To faktycznie się wydarzyło, niecały miesiąc temu. Od tamtego czasu zastanawiam się, czy to tylko moja ciotka, czy faktycznie cały świat uważa, że w pewnym wieku to już po prostu TRZEBA być w związku. Mam wrażenie, że wszystkim dookoła się wydaje, że, jako singielka, nie robię nic innego, tylko wypatruję faceta. Loguję się na portale randkowe, chodzę na randki w ciemno, a na Tinderze mam konto VIP (pewnie czegoś takiego nie ma, nigdy z tego nie korzystałam i nie zamierzam). A tu, proszę, nic z tych rzeczy. Jasne, że zauważam przystojnych chłopaków wokół siebie. Czasem i oko zawieszę, jak mam dobry humor, to i się uśmiechnę. Ale… robię to tylko dlatego, że mam na to w danym momencie ochotę. Nie planuję w myślach naszej wspólnej przyszłości, nie kombinuję, jak tu się do takiego odezwać.

 

Oczywiście są i takie dni, kiedy siadam, włączam Bridget Jones i myślę o tym, co jest ze mną nie tak. Ale zazwyczaj mądry głos w mojej głowie (alter ego?) podpowiada mi, że jestem całkiem w porządku i w sumie to powinnam zrobić zadanie domowe i, o proszę, ulubiona vlogerka dodała nowy filmik, a tak w ogóle, to czym się tu przejmować? Jestem niepełnowartościowa, bo nie mam chłopaka, czy jak? Nie jestem. Bycie samą nie oznacza bycia samotną. Nie potrzebuję „drugiej połówki”, bo sama jestem całością. Z wadami, z zaletami, dziwnymi nawykami. Muszę akceptować i kochać siebie i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Życie to nie pogoń za kawalerem. Życie to sztuka działania w zgodzie ze sobą.

 

 

Okej, było patetycznie. A teraz kilka faktów: czasami jest nam smutno, czujemy się niekochane, niedowartościowane, niezauważane, brzydkie, krzywe jakieś, opryszczone. I nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo się takim myśleniem krzywdzimy. Jesteśmy piękne, mądre, pełnowartościowe. Doskonałe w swojej niedoskonałości. Musimy to po prostu dostrzec, polubić, a potem pokochać. To, czy się lubisz, czy nie, naprawdę widać, wiesz?

 

 

-… No więc uważam, że powinnaś kogoś znaleźć. – Podsumowała ciotka.
– Ale ja nikogo nie szukam.
– Słucham?
– Nie szukam. Chcę umieć żyć sama ze sobą, być niezależna, kochać siebie. Spełniać marzenia. A miłość znajdzie mnie sama, w odpowiednim momencie. A może i nie znajdzie. Co w tym złego?

 

 

 

rysunek-kopia

 

 

tekst by Marta

rysunki by Asia @krwska